poniedziałek, 22 września 2008

Pan Ciasteczko...

Jakoś przeżyliśmy!
2-dniowe wesele,
35h w pracy!
Ale miejscami było nawet wesolo!
Szczególnie jak Tomek, nie świadom obecności Pary Młodej na zapleczu, wszedł na kuchnie wyzywając gości!
Ale Polak potrafi, a ja to już w szczególności!
Zel nie był lepszy... Jakby zliczyć to co rozbił to chyba pracowałby za darmo! ;)
Ale nic tak nie smakuje jak zestaw Big Maca o 2 w nocy!
Nie żeby nas głodzili i jedzenia zabraniali.
Ale po dwóch dniach człowiek już nie może patrzeć na weselne mięsa, bigos i sałatki...
Podjeżdzamy na McDriva i pytamy sie co dostaniemy o tej porze do jedzenia, a jakis dowcipny koles wyskoczył z hasłem: bigos na winie :]
Ja mu na to, żeby sobie jaja przestał robić, a on dalej: no to krokiety!
Kolega wyskocyzł z samochodu, a cwaniaczek uciekł...
Ludzie to czasem w ogóle nie mają wyczucia sytuacji!
To tak jakby Pani Młodej życzyć więcej tak udanych Wesel! ;)

Brak komentarzy: