wtorek, 28 października 2008

Fire Show!

Macie czasem tak, że gdy tracicie całkowicie wiarę w ludzi nagle wydarzy się coś co sprawi, że ona znowu powraca?
Ja może dzisiaj na nikim się nie zawiodłem, ale za to mile zaskoczyłem.
Stałem na pasach i czekałem na wolne, gdy nagle z lewej strony zatrzymała się kobieta w combi, a z prawej... Autobus!
Zatrzymał wam się kiedyś kierowca autobusu na pasach?
Dla mnie zawsze był to nieprzyjemny typ człowieka.
Marudni, ważni, zgryźliwi.
A tu proszę, najpierw jeden stara się abym zaoszczędził na bilecie, a dzisiaj to...
Wczoraj odbył się pierwszy trening wskrzeszonej grupy HiNo HiKari, przepraszam Zel jeśli zrobiłem błąd w zapisaniu nazwy.
O co chodzi? Na pewno każdy słyszał o tancerzach ognia, fireshow itp...
Chcemy stworzyć grupę ludzi, którzy poświęcą trochę czasu i ułożą z nami układy, którym będziemy mogli się pochwalić przed szerszą publicznością.
Na razie treningi odbywają się co drugi poniedziałek o godz. 15:30 w auli I LO - Miarka...
Jeśli ktoś z czytających to byłby zainteresowany proszę o kontakt.
Zapraszamy wszystkich, bez znaczenia na wiek, płeć czy orientacje seksualną ;)
Za jakiś czas zamieszczę link do naszej stronki, która się obecnie buduje :)

poniedziałek, 27 października 2008

Pośpiech.

Mój znajomy chciał sobie wyrobić paszport.
Jest piłkarzem i akurat z drużyną mieli wyjechać do Austrii.
A było to 4 lata temu, więc nie można było przekraczać granicy tylko na dowód.
Do wyjazdu były 2 tygodnie i zależało mu na czasie.
Pojechał więc do Urzędu Wojewódzkiego i razem z kolegą ubłagali kobietę zajmującą się wyrabianiem paszportów, wymyślając przy tym chorobę babci w Niemczech, o szybsze wyrobienie paszportu.
Za dodatkową opłatą paszport miał być gotowy w tydzień, gdzie normalnie czas oczekiwania wynosi miesiąc.
Tak się jednak złożyło, że jednak drużyna nie wyjeżdżała za granicę i paszport przestał być aż tak ważny.
Dopiero tego roku we wrześniu, kiedy ze swoją narzeczoną miał wyjechać na wakacje za granicę, pojechał odebrać paszport, który został wyrobiony w trybie natychmiastowym!
Ciekaw jestem, czy kobieta wydająca mu go pamiętała, że 4lata temu zależało mu na czasie bo w Niemczech babcia umierała ;)

czwartek, 23 października 2008

Autobus.

Mój starszy brat sprzedał samochód, dlatego ja musiałem pożyczyć mu swój i tym samym zostałem bez auta.
Jakie dziwne uczucie, gdy dzisiaj do Katowic musiałem jechać autobusem!
Zapomniałem już jak kiedyś lubiłem przemieszczać się dzięki komunikacji miejskiej!
Taniej i nawet przyjemniej, aczkolwiek wolniej i nie zawsze do celu!
A zawsze kogoś znajomego spotka się w autobusie i można porozmawiać.
A jak kogoś długo się nie widziało to nawet powspominać :)
Zdarzają się też niezbyt miłe spotkania z pijaczkami i wariatami, którzy przez całą drogę wielbią "Imię Pana" lub narzekają jakimi "skurwysynami byli naziści".
Przypominam sobie jak kiedyś stojąc na przystanku zaczepił mnie starszy Pan.
Chciał zapytać na którym przystanku musi wysiąść, żeby trafić do Salonu samochodowego.
Pierwsze co to chciałem mu wcisnąć wizytówkę naszego Ośrodka, bo wiekowo nadawałby się, ale później rozmowa rozwinęła się i tak oto poznałem jednego z inżynierów, którzy zaprojektowali polskie Ikarusy, to te autobusy przegubowe.
Wariat czy marzyciel?
A sposobów podrabiania i przerabiania biletów znałem tyle co kasowników.
Gdy widziałem z daleka nadjeżdżający autobus to od razu wiedziałem jaki mam przygotować specjalnie tuningowany bilet, ponieważ zależało to od rodzaju kasownika.
Gdy na linii 41 zaczęto sprawdzać bilety przy wejściu do busa, zapamiętałem każdego kierowcę i jego sposób sprawdzania dzięki czemu wiedziałem, którego jak oszukać.
Ale śmieszna sytuacja przydarzyła mi się jakieś pół roku temu, gdy uczciwie chciałem kupić bilet u kierowcy, a ten popatrzył na mnie zdziwiony po czym szybko wyjaśnił, że dziewczyna właśnie wysiadająca ma jeszcze ważny bilet.
Ów kobieta była już jakieś 5m na chodniku przed autobusem, więc dobry kierowca zaczął trąbić na nią aż się odwróciła, po czym zawołał ją gestem ręki i poprosił, żeby oddała mi swój, ważny jeszcze bilet :)
Może jakoś mizernie wyglądałem co wskazywałoby na to, że nie przelewa mi się z kasą? ;)
A najbardziej lubiłem czytać książki.
Ilość przeczytanych książek w autobusie jest nie do zliczenia.
Polecam wszystkim, szczególnie daleko dojeżdżającym!
Czas o wiele szybciej zleci :)

sobota, 18 października 2008

Obojętność!

Przechodziliśmy wczoraj z koleżanką przez pasy.
Gdy byliśmy już w połowie drogi, zauważyłem, że jakiś samochód zbliża się do nas i wcale nie zaczyna hamować.
Nie wiem, może nas nie widział, może uznał, że zdążymy...
W końcu będąc już przed samymi pasami zaczął hamować.
A że było ślisko to z jego hamowania nic nie wyszło i jechał dalej jak po lodzie.
W ostatnim momencie udało nam się uciec z pasów, tak, że kobieta prowadząca samochód przejechała jakieś 5cm obok mojej nogi!
Koleżanka cała roztrzęsiona wsiadła do samochodu i dopiero po kilku głębszych wdechach doszła do siebie, proponując żebym jeszcze nie ruszał tylko też odreagował.
Ale co było najdziwniejsze, że ja w ogóle się nie przejąłem.
Może widząc już, że spokojnie uciekniemy przed blondyną za kółkiem wyluzowałem się, albo po prostu było mi wszystko jedno...
Dlaczego człowiek w pewnym momencie życia obojętnieje?
I proszę nie myśleć, że złapałem w ostatnim czasie jakiegoś doła.
Kieruję się ostatnio regułą przeznaczenia: co ma być to będzie...
Chciałem jeszcze jeden wątek poruszyć, może w końcu zmuszę was do komentowania, a co za tym idzie do jakiejś dyskusji.
Pojęcie inteligencji.
Pisałem ostatnio o miłości, że nie da się jej zinterpretować i że można ją nazywać na różne sposoby.
A co z inteligencją? Kiedy można powiedzieć, że człowiek jest inteligentny?
Kiedy okaże się, że czyta masę książek, rozwiązuje krzyżówki i sudoku?
A przecież wiemy, że nie raz największym autorytetem cieszą się ludzie, którzy nie skończyli w życiu studiów wyższych, przeczytali tylko to co im przykazano w szkole a liczyć potrafią tylko swoje pieniądze.
Oni posiadają mądrość życiową.
Najlepszym przykładem jest mój tata, który nie kończąc żadnych studiów potrafił mi pomóc z projektem, który miałem zadany na studiach. Jak to zrobił?
Po prostu on ma sporą praktykę!
Dlaczego tak łatwo nam oceniać kto jest inteligentny a kto głupi?
Czytałem ostatnio książkę(teraz się popisuję, że ja też czytam:P ) w której młody chłopak dostrzegł potencjał w człowieku, którego spotkał na ulicy jako bezdomnego!
Zabrał go do domu, umył, ogolił, ubrał i załatwił pracę u swojego ojca.
Jak się później wypowiadał ów chłopak: był to najinteligentniejszy człowiek jakiego spotkał.
A kto by pomyślał?
Sam pracując przy obsłudze klienta zauważyłem, że ludzie na pierwszy rzut oka prości a nawet obskurni mają w sobie więcej inteligencji i kultury niż zamożni "Panowie", którzy wg przysłowia "wyżej s*** niż tyłek mają".
Po prostu tym pierwszym w życiu się nie ułożyło.
Jestem pewien, że nie jeden zgodzi się ze mną w tej kwestii.
Skąd więc w człowieku rodzi się od razu chęć grupowania i klasyfikacja ludzi na mądrych i głupich?
Ciekawy tytuł miał film, który ostatnio oglądałem: "Najpierw zwiedzaj, później strzelaj".
Najpierw poznawajmy, później oceniajmy....

czwartek, 16 października 2008

Poszukiwanie pracy.

Wziąłem dzisiaj do ręki gazetę wyborczą, a dokładniej dodatek: Praca.
Poczytałem, pooglądałem i zakreśliłem kilka ofert.
Dzwonie najpierw do jednej i umówiłem się na rozmowę na jutro do Chorzowa.
Dzwonię do drugiej a tam ta sama kobieta: Ale Pan się już przed chwilą z nami umówił...
Przychodzi mi na myśl pytanie: co z tą pracą jest nie tak, że aż tyle ogłoszeń zamieścili?
Nie wiem czy jechać na umówione spotkanie.
Mam zresztą jutro jeszcze jedną rozmowę, o 8:30 na parkingu z McDonalds'a ;)
Chodzi o jakieś drukarki laserowe i tonery...
No nie wiem, zobaczymy na miejscu.
Chodzi mi ostatnio po głowie jedno pytanie: czy istnieje naprawdę miłość?
Nie jest to przypadkiem tak, że wmawiamy sobie, że coś do tej drugiej osoby czujemy?
Bo jak można twierdzić i powtarzać, że się kogoś Kocha a za kilka dni negować to i stwierdzać, że to tylko przyzwyczajenie?
Albo jak uczucie może wygasnąć?
Niby żyją w zgodzie i miłości kilkanaście lat i nagle się przestaje kogoś Kochać?
Sam nie jestem pewien czy jak kiedyś powtarzałem, że Kocham to naprawdę kochałem...
Owszem, można zaraz stawiać pytania "obronne", którą mają dać nam do zrozumienia czy kochamy czy też nie, typu: a jesteś wstanie skoczyć za nim/nią do ognia? Czy czujesz motylki? Czy lubisz jego zapach? Czy tęsknisz? Czy ciągle o nim myślisz?
Ok... Mam psa - myję go codziennie i karmie.
Motylki czuję jak mnie ogonkiem połaskocze po piętach?
Czy nie spełnia wymogów?
Wniosek więc nasuwa się taki: jest tyle miłości ilu ludzi.
Chyba nie można dać jednej, precyzyjnej definicji...
A skoro nie ma definicji to nie wiemy czym jest miłość, a co za tym idzie: skąd mamy wiedzieć, że kogoś kochamy?
A może ludzie dobierają się pod wpływem podświadomego rozsądku, który im podpowiada, że ta osoba będzie dobrym partnerem na resztę życia. A nam się od razu wydaję, że go kochamy...
Zabawa zabawą, ale ja chyba zaczynam poszukiwania pod kątem znalezienia dobrej żony, matki i kochanki.
Nie sugerując się motylkami, zapachami i hormonami...

poniedziałek, 13 października 2008

Brygada rr!

http://video.google.pl/videoplay?docid=-5942884089238732&ei=6jPzSL-UC4L82wKFpKj1Dg&q=brygada+rr&hl=pl
Ja wiem, ze pewnie wiekszosc z was juz to widziała,
może uzna to ktoś za oznakę samoubielbienia, ale ja sam widziałem ją już chyba ze 100 razy i za każdym razem śmieje się do łez.
Ten film konkurować może tylko z "kevin sam w domu", którego każdy z nas może ogladać co rok na święta i zawsze dobrze sie bedzie bawil.
Nie jedna osoba pytała mnie czy i kiedy beda kolejne częsci...
Niestety nie jest to proste.
Jednym i najwazniejszym czynnikiem którego nam brakuje jest czas!
Kazdy z nas ma wlasne, bardzo skomplikowane zycie i ciezko znalesc nam jedno popoludnie, które wszyscy mielibysmy wolne...
A w nocy nagrywac sie niestety nie da... Przynajmniej nie tego rodzaju sceny na których nam zalezy ;)
Zrobiłem porządek na biurki i przypomniałem sobie, że ma kolor słomkowy :D
Musze mieć porządne miejsce do pracy skoro wybrałem już tak poważne studia...
Wczoraj po długich poszukiwaniach miejsca parkingowego stanałem w końcu na chodniku miedzy dwoma metalowymi słupkami.
Wielkie zdziwienie mnie ogarnęło gdy po wyjściu z samochodu zauważylem, że jeden słupek znajduje sie dokładnie za moim samochodem.
Nie miałem jednak czasu zastanawiać się nad tym, więc zapomniałem o problemie i pobiegłem na wykłady.
Cały dzień jednak nie dawało mi to spokoju.
Gdy po zajęciach dokonałem szczegółowych ogledzin samochodu stwierdziłem, że nie zatarłem lakieru z zadnej strony, nie pozrywałem też niczego z nadwozia...
Metalowy słupek jednak stał cały czas w tym samym miejscu.
Uniemożliwiając mi przy tym wyjechanie, ponieważ miałem mało miejsca do manewru.
W końcu ze złości kopnąłem w tenże słupek i co się okazało?
Jego posada była gumowa i słupek zaczął chwiać się jak źdzbło trawy na wietrze!
Musiałem mieć wtedy bardzo głupi wyraz twarzy...
Rano musiałm po prostu przejechac po nim...
To wszystko tlumacyzłoby dlaczego ludzie stojący na chodniku i przyglądający mi się podczas gdy parkowałem dziwnie sie uśmiechali...
Nie powinienem urodzic się blondynką? ;)

niedziela, 12 października 2008

Ke jef si!

Zel... jesteś marudny jak Gwiazda po przebudzeniu na słuzbowym spotkaniu!
Oczywiście bardzo dziekuję za wypad do KFC! :)
Nie licząc wielkiej OLEWKI było całkiem sympatycznie!
Jak kiedys jeszcze bede potrzebował papierków na gumę to wiem gdzie uderzyć!
Jestem dzisiaj po pierwszym dniu wykładów!
Łacina nawet przyjemna. Fakt - przeraza mnie odmienianie czasowników przez przypadki w 5 koniugacjach, ale jesli niektorzy rzekomo zaliczyli francuski na maturze to ja dam rade temu!
Wstęp do prawoznastwa ciekawy od momentu wzmianki o winku i upijaniu nieletnich, dopiero wtedy wszyscy sie ozywili i z ciekawoscia sluchali!
Musze przyznac, ze czlowiek moze sie nauczyc calkiem nowych okreslen słów których używa od dawna!
Poopowiadałbym jeszcze, ale jest 1 w nocy i zmęczenie bierze górę...

piątek, 10 października 2008

Basen!

Wybraliśmy się wczoraj z Grzegorzem i Mariuszem na basen.
Stojąc przy kasie zagadała do nas Pani która sprzedawała bilety.
I tak staliśmy i śmialiśmy się z Grzegorza, ze naprawde jest upośledzony a my jesteśmy jego opiekunami.
W dodatku G. dostał zegarek do szafki z czerwonym paskiem, co już w ogóle utwerdziło nas w przekonaniu, ze cos z nim nie tak.
Jakie było moje zdziwienie kiedy ja dostałem zielony pasek, przypomnę, że standardowy to niebieski.
Chłopaki nie umieli się nacieszyć z mojej porażki, ale to nie był koniec, ponieważ gdy okrążyłem całą szatnie w poszukiwaniu swojej szafki okazało się, że takowy numer znajduje sie w całkiem innym pomieszczeniu, gdzie znajdowały się tylko 4szafki!
I kto tu wyszedł na upośledzonego? ;)
Wychodząc dowiedziałem się od pośmiewnej kasjerki, że to było dla mojego dobra!
Mam dzisiaj grabić liście...
Czy nie może zacząć padać?

środa, 8 października 2008

Posłuszeństwo.

Ponieważ niektórzy narzekają, ze zrobiłem przerwe w pisaniu, postanawiam zamieścić nową notke.
Chciałbym jednak zauważyć, że przerwa była zaledwie 3dniowa ;)
Jedziemy ostatnio z Grzesiem jego służbowym samochodem do Żor.
Tak sobie jedziemy i rozmawiamy, tematów było bez liku, bo ostatnio rzadko mamy okazje porozmawiać, i nagle na drodze dostzegłem coś nietypowego.
Coś co na pewno nie powinno znajdować sie na poboczu.
Moje zwoje mózgowe szybko zareagowały, a dlugoletni zmysł kelnerski dał do zrozumienia, ze na drodze leży kega piwa, w dodatku jeszcze nie otwarta!
Szybko poprosiłem Grzegorza, który jeszcze nie do konca wiedział o co chodzi, zeby zatrzymal samochód i otworzył bagaznik.
Na szczęśnie do mojego przyjaciela nigdy nie musze w takich sytuacjach mówić dwa razy i w momencie znalazłem się z kegą w ręku a Grzegorz otwierał bagaznik.
Marka: Brok, ale nie wybrzydałbym. Ilość: 30litrów, czyli 60piw!
I nagle, jakby spod ziemi, wyłonił się staruszek, a przynajmniej koles grubo po 50 i tonem nie lubiącym sprzeciwy rozkazał zostawic nam tą beczkę, bo dostawca, ktory ją zgubił jest jego znajomym i juz sie po nia wraca!
W tym momencie powinnismy nie zwracajac na niego uwagi wladować ją do bagaznika i czym predzej odjechać.
Nas jednak rodzice tak wychowali, ze szanujemy starszych i niestety czasem ich sluchamy...
Tak wiec odstawilem kege spowrotem na pobocze i ze smakiem goryczy odjechalismy...
Jaka byłaby impreza!
Zgodnie jednak stwierdzilismy, ze kedys wynajmiemy rollbar, kupimy beczke piwa i zrobimy taką impreze, ze będzie się ją wspominało przez kilka miesięcy.
Tak więc, wszyscy czytający tego bloga, mozecie czuc się zaproszonymi na tą impreze! :)
Ja proponowałem styczeń, Grzegorz dopiero koniec czerwca, ale uznaliśmy w końcu, ze dwie imprezy też mogą być! :)
A może jeszcze kiedyś uda nam się coś znajeść ;)

niedziela, 5 października 2008

Młodość!

Njapierw przednia impreza u kolegi i świętowanie urodzin!
Tańce z ciotką i ostre dyskusje z tatą!
A później jazda Seatem w 8 osób!
Dwie osoby z przodu, 5 na tylnim siedzeniu i jedna w bagazniku!
I chyba ta ostatnia najlepiej na tym wyszła!
Cel podróży: Tokarnia!
Zabawa do 4, a powrót do domu o 5:30!
A to wszystko po pracy jako kelner na urodzinach u jakiegos typka...
I wtedy sie czuje, ze człowiek żyje! :)
Brakowało mi dobrej zabawy.
Dawno nie byłem na dyskotece.
Nie licząc Bułgarskich pląsów i sierpniowego wypadu do chilli które skończyło się na siedzeniu w loży i wysłuchiwaniu skarg na temat telefonów komórkowych i laptopów...
Solenizantowi dziekuje za zaproszenie!
I oficjalnie życzę wszystkiego Najlepszego! :)

piątek, 3 października 2008

Kawa!

Nie ma jak dobra kawa o poranku!
Najlepiej rozpuszczalna, albo przepuszczona przez ekspres.
Fusiastej nie lubię.
Do tego kilka mililitrów mleczka, zagęszczonego!
I dwie łyżeczki cukru!
Zdaję sobie sprawę, że mój opis przyrzadzania kawy w minimalnym stopniu nawet nie przypomina mistrzowskiego obrazu parzenia kawy opisanego w Panu Tadeuszu przez Adama Mickiewicza, ale jest chyba tylko jedna osoba, którą znam i która wręcz miłuje Pana Tadeusza.
Wszystkich innych czytanie Epopei Narodowej nudziło!
Ja chcąc uniknąć tego typu scenariusza ograniczam sie do minimalnych fraz!
Ale niestety spożycie tego napoju jest mi znowu utrudnione!
Cykliniarze musieli przyjechać na poprawki i znów w cały domu śmierdzi niemiłosiernie!
Dlatego czym prędzej uciekam z domu!

czwartek, 2 października 2008

W pogoni za rozumem

Tytuł znany?
Oczywiscie: dziennik Bridget Jones!
Ale nie będę nawiązywał do tej książki...
Całe życie za czymś gonimy!
Za szczęściem, pieniędzmi, miłością, rozumiem...
Po co? żeby na końcu sie przekonać, że wszystko jest tylko fikcją!
Pesymistyczne podejscie do świata czasem bardziej się opłaca, bo lepiej być mile zaskakiwanym niż czekać jak naiwne dziecko na lepsze czasy, a dostawać tylko po uszach!
Odprawiałem wczoraj moje urodziny, w Pizza Brava ma sie rozumieć ;)
Miło jest mieć świadomość, że znajomi spotykają się w jednym miejscu tylko dla mnie!
Bardzo dziekuję wszystkim za przybycie!
Dzięki wam te urodziny choć trochę nabrały magii!
Trzeba się zbierać na miasto: obowiązki czekają.
Wcześniej jednak muszę posprzątać :/
Milego dnia życzę! :)

środa, 1 października 2008

21 lat!

Niektórzy twierdzą, ze własnie teraz osiągnąłem pełnoletność...
Dziekuję wszystkim za pamięć!
Urodziny przeżyłem niezbyt szczególnie, bo w domu mamy remont :/
Ja nie wiem kiedy te remonty sie skonczą...
Ale dom będzie znów nie do poznania...
Muszę się trochę pochwalić: dostalem arafatke :)
A raczej, jak sie dowiedzialem na targu w Istambule, prawidłowa nazwa t o pushi.
Nie wiem czy tak sie pisze, ale tak to wymawiał.
Turek powiedział, ze na całym swiecie przyjela sie nazwa arafatka, ale tak naprawde oni na to mowia pushi... Ciekawostka taka ;)
W Turcji nie kupiłem sobie takiej jak chciałem, bo kolory mi nie odpowiadały, ale mój darczyńca znalazł w Polsce dokładnie taka na jakiej mi zalezało!
I do tego sweterek! :) dziekuje!
Teraz musze dezerterowac z domu, poniewaz z dolu wylaniaja sie okropne zapachy lakieru do parkietu!
A wszystkim studentom zycze szczesliwego i malo uciązliwego powrotu na łono uczelni! :)