czwartek, 16 października 2008

Poszukiwanie pracy.

Wziąłem dzisiaj do ręki gazetę wyborczą, a dokładniej dodatek: Praca.
Poczytałem, pooglądałem i zakreśliłem kilka ofert.
Dzwonie najpierw do jednej i umówiłem się na rozmowę na jutro do Chorzowa.
Dzwonię do drugiej a tam ta sama kobieta: Ale Pan się już przed chwilą z nami umówił...
Przychodzi mi na myśl pytanie: co z tą pracą jest nie tak, że aż tyle ogłoszeń zamieścili?
Nie wiem czy jechać na umówione spotkanie.
Mam zresztą jutro jeszcze jedną rozmowę, o 8:30 na parkingu z McDonalds'a ;)
Chodzi o jakieś drukarki laserowe i tonery...
No nie wiem, zobaczymy na miejscu.
Chodzi mi ostatnio po głowie jedno pytanie: czy istnieje naprawdę miłość?
Nie jest to przypadkiem tak, że wmawiamy sobie, że coś do tej drugiej osoby czujemy?
Bo jak można twierdzić i powtarzać, że się kogoś Kocha a za kilka dni negować to i stwierdzać, że to tylko przyzwyczajenie?
Albo jak uczucie może wygasnąć?
Niby żyją w zgodzie i miłości kilkanaście lat i nagle się przestaje kogoś Kochać?
Sam nie jestem pewien czy jak kiedyś powtarzałem, że Kocham to naprawdę kochałem...
Owszem, można zaraz stawiać pytania "obronne", którą mają dać nam do zrozumienia czy kochamy czy też nie, typu: a jesteś wstanie skoczyć za nim/nią do ognia? Czy czujesz motylki? Czy lubisz jego zapach? Czy tęsknisz? Czy ciągle o nim myślisz?
Ok... Mam psa - myję go codziennie i karmie.
Motylki czuję jak mnie ogonkiem połaskocze po piętach?
Czy nie spełnia wymogów?
Wniosek więc nasuwa się taki: jest tyle miłości ilu ludzi.
Chyba nie można dać jednej, precyzyjnej definicji...
A skoro nie ma definicji to nie wiemy czym jest miłość, a co za tym idzie: skąd mamy wiedzieć, że kogoś kochamy?
A może ludzie dobierają się pod wpływem podświadomego rozsądku, który im podpowiada, że ta osoba będzie dobrym partnerem na resztę życia. A nam się od razu wydaję, że go kochamy...
Zabawa zabawą, ale ja chyba zaczynam poszukiwania pod kątem znalezienia dobrej żony, matki i kochanki.
Nie sugerując się motylkami, zapachami i hormonami...

Brak komentarzy: