czwartek, 29 stycznia 2009

Obowiązki!

Kupiłem psa, rasa Labrador.
Wabi się Nelson i można powiedzieć, że sam sobie wybrał to imię.
Z około 20 proponowanych przeze mnie i mamę tylko na to zareagował.
Historia z psem jest w ogóle zagmatwana, ale to żadna nowość, że u mnie nic nie może być normalne.
Nosiłem się z zamiarem kupna labradora już od dawna.
Ale jak tu przekonać rodziców?
Pół roku temu dowiedziałem się, że znajoma będzie miała możliwość załatwić tanio psa tej rasy.
Powiedziała, że mam się szykować na styczeń.
Minęły jednak dwa kwartały a wieści o psie jak nie było tak nie ma.
Przypadkowo krążąc po NK zauważyłem, że koleżanka z czasów podstawówki ma w swoim profilu zdjęcia małych szczeniąt.
Napisałem do niej, uzgodniliśmy cenę i ustawiliśmy termin odbioru na niedzielę 25 stycznia.
Ale nadal pozostała kwestia uświadomienia rodziców...
Niestety nie miałem nawet możliwości: brak czasu i odwagi.
Postawiłem więc ich przed faktem dokonanym.
Mama miała akurat dyżur na ośrodku, młodszy brat pojechał w odwiedziny do starszego brata, w domu został tylko tata.
Wszedłem z Nelsonem na rękach do domu, zapytałem taty czy siedzi i dopiero wtedy wszedłem do salonu.
Kamień spadł mi z serca gdy na twarzy taty pojawił się uśmiech jakby dopiero co odebrał z salonu nowy samochód. Wyściskał psa, wypytał o szczegóły i stwierdził, że życzy mi powodzenia w rozmowie z mamą.
Zapakowałem się z psem do samochodu i pojechałem na Łaziska.
Mama nie wierzyła w to co widzi, popukała się w czoło i oznajmiła, że chyba zwariowałem. Nie chciała go nawet pogłaskać, ale już widziałem po niej, że Nelson kupił ją swoim niewinnym wyglądem.
Na drugi dzień, gdy poszedłem do pracy, mama została z nim sama w domu, przeżywałem stres jak na dzień przed maturą.
Ale gdy wróciłem do domu i widziałem z jaką radością opowiada mi o jego wygłupach uspokoiłem się totalnie.
Nelson jest już kochany przez wszystkich i pomimo tego, że kopie mi właśnie w obudowę komputera, nie oddałbym go za żadne skarby.
Ale ile jeszcze męk i prób wychowania go przede mną...
Acha, byłem ostatnio na dwóch imprezach.
W sumie nic dziwnego gdyby nie fakt, że były to dwie całonocne imprezy pod rząd.
Na obydwóch jednak bawiłem się do końca i nie szczędziłem nóg! :)
Partnerkom dziękuję!
Dzięki wam mam co miłego wspominać, przynajmniej do kolejnej imprezy :P

Brak komentarzy: