czwartek, 8 stycznia 2009

Się dzieje.

Nie wiem od czego zacząć...
Może po kolei:
Urodziła mi się bratanica.
Kornelka...
Krzysiu w ogóle zakręcony.
Nie dość, że pisał na mój stary numer kom. to jeszcze napisał sms o treści "możesz mi przywieść aparat?"
Nie dość, że przeczytałem tego sms-a po godzinie to jeszcze nie do końca zrozumiałem, bo termin był na około 18...
Ale jakoś po 9 dostałem sms-a: "już po".
I wtedy wpadłem w konsternację...
Od razu zadzwoniłem i okazało się, że urodziła.
Zdrową, ładną dziewczynkę!
Radość ogromna, bo to pierwsza "Jurowiczka" w domu ;)
Wszyscy sobie tylko zadają pytanie, kto będzie chrzestnym.
Ja już dziękuję. Jednego chrześniaka mam.
Sprawiedliwość musi być, niech każdy ma jakieś obowiązki i wydatki ;)
Leszek ma Filipka, ja jestem jego chrzestnym, do tego mam studia.
Jedynym niezobowiązanym i w miarę bez wydatków kandydatem jest Janusz!
Może ojcostwo (chrzestne) wyjdzie mu na dobre ;)
Kolejne:
sprzedałem Seata!
Ale nigdy nie pomyślałbym, że pójdzie mi to tak szybko!
Rano o godzinie 9 wystawiłem go na allegro.
Do 11 miałem około 10 telefonów od zainteresowanych klientów.
O godzinie 12 miałem już pieniądze w kieszeni i podpisaną umowę...
Ale to nie koniec historii....
Najlepsze było to, że po jakichś 40 minutach wszedłem na allegro, żeby usunąć ofertę z allegro i wyobraźcie sobie jakie było moje zdziwienie gdy się okazało, że w tym samym czasie jakiś koleś kupił seata przez funkcję "kup teraz"!
I to za moją zawyżoną cenę!
Ja nie chciałem za niego dużo, bo kupiłem go po znajomości.
Trochę do niego włożyłem i chciałem tyle, żeby wyrównało mi się wszystko co na niego wyłożyłem i żeby zostało mi trochę na opłacenie studiów. Poza tym wiem, że sporo do niego trzeba jeszcze włożyć, bo samochód po 12 latach potrzebuję troszkę zainteresowania.
Mnie na to nie było stać.
No i sprzedałem Seata dwa razy! :D
Ale zadzwoniłem do kolesia z allegro i jakoś się dogadaliśmy...
Do tego w poniedziałek dostanę umowę o pracę...
Tzn. to nie do końca etat, bardziej na zasadzie stażu.
Ale wynagrodzenie mam dostawać normalne i wszystkie składki mają mi być opłacane, więc cóż mi więcej trzeba?
Chcę zarabiać tyle, żeby opłacić swoje studia i drobne wydatki...
Co się jeszcze stało?
Masę innych rzeczy!
Moja rodzicielka odprawiała w niedzielę urodziny.
Zrobiłem mały pokaz fireshow dla rodziny i wszyscy byli pod wrażeniem
Kelner przyszedł do mnie później po numer i z propozycją współpracy.
Może udałoby się zarobić czasem kilka złotych na okazjonalnych imprezach...
Ech... czas tak szybko ucieka, że sam się czasem we wszystkim gubię.
Czas sesji... mam sporo do czytania.
Historia to akurat przyjemność, gorzej z łaciną...

Brak komentarzy: