Mama kupiła lampki zewnętrzne na naszą dużą choinkę przed domem.
Myśleliśmy, że 10m wystarczy.
One jednak ledwo starczyły na przystrojenie czubka drzewka.
No to pojechałem wczoraj do sklepu i kupiłem 50m!
To była już wystarczająca długość :)
Wyciągnąłem drabinę, rozłożyłem ją i oparłem o drzewko.
Rozpakowałem łańcuch i rozwinąłem go.
Choinka ma około 5m. Drabina sięgała prawie na sam czubek.
Chwyciłem wtyczkę z lampek i wszedłem na sam szczyt drabiny aby podpiąć lampki do gniazdka, które dyndało sobie swobodnie.
Ze złej strony jednak ustawiłem drabinę i musiałem się mocno naciągnąć, żeby chwycić gniazdko.
Jak się tak wyciągałem drabina przechyliła się trochę i stała na jednej nóżce, a że ustawiłem ją na puzzlach, na które cały dzień padał śnieg, drabina odjechała razem z moimi nogami!
Ja chcąc się ratować próbowałem chwycić się pnia choinki.
Wszystko jednak było śliskie, a moje rękawiczki przemoczona, przez co miałem kiepską przyczepność.
I zjechałem tak, razem z drabiną po choince zaliczając twarzą każdą gałąź!
Czekałem tylko, aż zaczepie się na którejś z odnóg, ale ocknąłem się dopiero na ziemi.
Uderzyłem całym ciałem, jak placek, w połowie na zmarzniętą ziemię, a w połowie na chodnik z betonowych puzzli...
Ale żyję! Nic złamanego nie mam!
Dobrze, że nie spadłem na samochód który stał obok, bo mama byłaby zła :D
Prace jednak udało mi się dokończyć i dom wygląda ładnie :)
sobota, 20 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz