środa, 10 grudnia 2008

Przyjaźń.

Chciałbym przypomnieć, że z ortografią u mnie jest problem z powodu stwierdzonego w poradni psychologicznej schorzenia nazywanego dysleksją i dysgrafią.
To mnie jednak nie usprawiedliwia i nie mam zamiaru tłumaczyć się tym.
Dlatego bardzo mi wstyd za błąd jaki popełniłem w ostatniej notce, ale który już naprawiłem.
Za wszystkie inne błędy na które nikt mi nie zwrócił uwagi, albo sam ich nie wyłapałem, też przepraszam.
Naprawdę staram się jak mogę bo nie chcę żeby ktoś kiedyś powiedział, że jestem inny bo mam dysleksje.
Ale nie o tym chciałem napisać.
Co bardziej boli jak nie zdrada przyjaciela?
Kiedy czujemy się oszukani i najbardziej sponiewierani?
Kiedy dowiadujemy się, że osoba której się ufało i mówiło się wszystko zaczyna działać przeciwko nam!
Każdy chyba z nas był już w takiej sytuacji.
W dzisiejszych czasach, gdzie łatwiej jest nam porozumiewać się przez internet i telefon komórkowy łatwo zaufać nieodpowiedniemu człowiekowi.
Nawet wartości rodzinne tracą na randze.
Bo czy nie lepiej i łatwiej zwierzyć nam się komuś po drugiej stronie monitora niż rodzeństwu albo rodzicom?
Szybko zapominamy kto był naszym pierwszym przyjacielem.
Do kogo wpierw biegliśmy gdy skaleczyliśmy się, gdy złapaliśmy nieznany nam gatunek motyla, albo gdy kolega obraził się na nas?
Gdy dorastamy wydaje nam się, że zaczynamy prowadzić własne życie, a rodzice nic tak naprawdę nie wiedzą o prawdziwym "egzystencjalizmie".
Ale dopiero po latach doceniamy jak wiele nam dali.
Dopiero po jakimś czasie rozumiemy, że nasze problemy nie dużo różnią się od tych na które oni sami natrafiali...
Dlaczego więc tak łatwo rezygnujemy z najlepszego przyjaciela?
Ale jeśli już inni, nie rodzina, staje się dla nas ważniejsi, to czemu nie uważamy w wyborze przyjaciół?
Często obdarzamy zaufaniem kogoś kto nie zasługuje na nie.
Do czego to prowadzi?
Do tego, że zaczynamy czuć się niezrozumiali, niekochani, porzuceni.
A każdy, bez wyjątku, potrzebuje zainteresowania.
"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie..."
A ile razy nawet nie wiemy gdy w trakcie życiowej tragedii pomagają nam ludzie, od których nie spodziewalibyśmy się czegokolwiek.
Życie już nie raz pokazało, że w takich momentach nasi pseudo przyjaciele odwracają się od nas, a z pomocą biegną nam nasi wrogowie.
Wtedy dopiero otrzymujemy podwójny cios.
Chyba lepiej, gdy się o pomocy tych drugich nic nie wie...
Ja w tych sprawach jestem naiwny i za bardzo ufam ludziom.
Nie raz powtarzano mi, że mam uważać, bo ktoś może chcieć mnie tylko wykorzystać, a nie zaoferować przyjaźń.
Niestety przekonywałem się o tym zbyt późno...
Mógłbym jeszcze pisać, ale mam nadzieję, że pobudziłem was już do aktywnego myślenia i interpretowania przyjaźni na swój sposób :)

Brak komentarzy: